Pobić Niemców u siebie
W dyskusjach o powstaniu partyzanci spoza stolicy zwykle pozostają w cieniu. Warszawie pomóc nie mogli, za to na Kielecczyźnie – czego dowodzą meldunki niemieckie – walczyli zaskakująco skutecznie.
W sierpniu 1944 r. pomoc walczącej Warszawie usiłowały nieść zmobilizowane oddziały Armii Krajowej z innych regionów. Największym takim zgrupowaniem, liczącym ponad 5 tys. ludzi, był Kielecki Korpus AK. Gdy do ogarniętej powstaniem stolicy pozostało blisko 100 km, a front sowiecko-niemiecki wciąż utrzymywał się na Wiśle, dowodzący korpusem pułkownik Jan Zientarski ps. „Ein” podjął trudną, niepopularną i grożącą wręcz buntem, decyzję o odwrocie.
Dlaczego? Wbrew dominującym nastrojom szanse przedarcia się słabo uzbrojonego zgrupowania przez otwarty, rzadko zalesiony teren uznał za iluzoryczne. „Ein” – przez Niemców jeszcze jesienią 1944 r. oceniany jako „świetny organizator” i „być może najzdolniejszy z dowódców AK” – nie przeceniał ponadto potencjalnego wpływu swoich ludzi na rezultat trwającego w stolicy powstania.
Przerwanie marszu na Warszawę nie oznaczało jednak rezygnacji z walki.
Lokalne oddziały AK, choć stopniowo demobilizowane, kontynuowały akcję „Burza”, utrzymując się w lasach na zachód od Kielc i Radomia aż do późnej jesieni 1944 r. Regularnie atakowane i rozpraszane, w większości nie dały się zniszczyć niemieckim obławom. Mimo decyzyjnego chaosu i braku jasnych wytycznych z Warszawy czy Londynu trwały, zaznaczając w terenie obecność podziemnej armii wiernej legalnym władzom...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

